Menu Zamknij

Rowy

Unikalna miejscowość

Rowy są nadmorską miejscowością położoną nad polskim Morzem Bałtyckim. Siłą miejscowości jest unikalność.

Miejscowość leży nad samym morzem, nad jeziorem, a także znajduje się tu ujście rzeki Łupawy.

Dzięki tym naturalnym walorom miejscowość przypadnie do gustu żeglarzom, wędkarzom, ale także całym rodzinom.

W Rowach znajduje się także mały port rybacki.

Rowy - Dzwon przy kościele
Rowy – Dzwon przy kościele

Nad morzem wyznaczone są dwa kąpieliska i kilka zejść na plażę. Wioska położona jest w otulinie lasów sosnowych. Na zachód od niej znajduje się wybrzeże klifowe, a na wschód ruchome wydmy Słowińskiego Parku Narodowego.

We wsi znajduje się kościół filialny pw. Apostołów Piotra i Pawła. Został wybudowany w stylu neoromańskim z granitowego kamienia w latach 1844–1849.

Miejscowość Rowy leży między Ustką, a Łebą w zdrowym mikroklimacie i w otoczeniu Słowińskiego Parku Narodowego znajdującego się na liście światowych rezerwatów przyrody UNESCO.

Historia miejscowości Rowy

Pierwsze wzmianki o Rowach pochodzą z 1282 roku. Rowy zwano wówczas Roune. Od początku założenia Rowy to osada rybacka zamieszkiwana przez ludność słowińską, spokrewnioną z Kaszubami.

W XIV w. wieś była prawdopodobnie jedną z baz Braci Witaliskich, piratów rozbitych przez Krzyżaków. W 1350 roku Rowy kupili lub zdobyli Bartowicze. Organizowali oni z osady wyprawy na połowy ryb, głównie śledzi.

W 1390 roku Rowy znajdują się pod panowaniem Krzyżaków. W tym czasie w osadzie ląduje późniejszy król Anglii Henryk IV. Wydarzenie to odnotowują kronikarze. Henryk IV jest w drodze do Gdańska wezwany przez Krzyżaków na pomoc przy zdobywaniu Wilna. Coś się jednak wydarzyło i późniejszy król Anglii przerywa właśnie w Rowach swoją podróż.

Zwiedzając cmentarz w Rowach zauważymy groby marynarzy pochodzących z różnych części świata i o różnorodnej narodowości.

Najwcześniejsze nagrobki pochodzą z początków XVIII wieku. I jako ten okres podawany jest początek rozkwitu Rowów. Wiemy, że w 1784 r. mieszkało tu dwadzieścia sześć rodzin a do portu wciąż zawijały statki z różnych zakątków świata.

W czasie rozbiorów Polski Rowy leżały na terytorium Prus. W czasie II wojny światowej Rowy zostały zdobyte 9 III 1945 r. przez 19 Armię 2 Frontu Białoruskiego. Powróciły w granice Polski po ustaleniach traktatów powojennych.

Podania i legendy

Samo powstanie Rowów owiane jest już szeregiem legend i podań. Jedne źródła podają, że Rowy założyli uciekinierzy z Wolina po napaści Wikingów albo Duńczyków na tą wyspę w XI w.

Wiele podań i przekazów ludowych mówi, że Rowy były przystanią wypadową i skarbcem dla rozbójników zamieszkujących niedaleko położony Rowokół. A legenda mówi, że historia rozbójników zaczęła się właśnie w Rowach.

Rowokół jest wzgórzem morenowym. Wznosi się na wysokość 115 metrów nad poziom morza. Będąc na jego szczycie (istnieje tam w tej chwili wieża obserwacyjna) zobaczymy piękno okolicy. Z jednej strony jezioro, z drugiej morze a wszystko otoczone wspaniałym lasem. W przeszłości Rowokół był miejscem kulturowym mieszkańców pomorza. Położenie geograficzne góry sprawia, że widać ją zarówno od strony morza jak i lądu.

Z tego względu od wieków pełniła rolę drogowskazu dla podróżujących. Dawniej na jej szczycie rozpalono ogień. Wskazywał on drogę w nocy, za dnia go wygaszano i wówczas drogowskazem był dym z tego ogromnego ogniska.

Kronika kościelna

Konkretnym źródłem, świadczącym o bogatej historii Rowów jest umieszczony wpis w starej kronice kościelnej.

Zanotowano wówczas, historię o szalupie, która nocą przybiła do brzegów Rowów. Wysiadł z niej tajemniczy mężczyzna, w żółtym (legenda twierdzi, że fakt odnotowania koloru żółtego na jaki zabarwiony był kaftan ma ogromne znaczenie) kaftanie.

Towarzyszyła mu piękną dziewczyną. Goście zbudzili pastora i zmusili go do udzielenia ślubu. Byli to Szwedzi, a plotka głosi, że nowożeńcem był sam król Gustaw Adolf.

Wpis jest o tyle wiarygodny, że na przełomie XVI/XVII wieku Szwedzi lubili odwiedzać polskie wybrzeże.

Jak w przypadku wielu miejscowości na terenie Europy o historii Rowów świadczy kościół wybudowany w osadzie. Pierwszy wybudowano na niewielkim wzgórzu, kilkaset metrów na południe od obecnego kościoła, w XIV wieku i do 1799 roku głoszono w nim kazania w języku słowińskim.

Jak wspomniano wcześniej na cmentarzu przy kościele jest pochowanych wiele osób z innych krajów – spoczywają tu Szwedzi, Hiszpanie, Holendrzy, Norwegowie i Francuzi. Jest także nagrobek mówiący, że spoczywa w nim Maur.

Stary kościół rozebrano w 1850 roku, ale cmentarz służył jeszcze do lat 50-tych dwudziestego wieku. Wtedy to ówczesne władze nakazały ekshumację grobów. Decyzja ta miała zapewne charakter polityczny, gdyż w tamtych czasach polityka władz dążyła do usunięcia wszystkich oznak kultury i tradycji ludności poprzednio zamieszkującej ziemie odzyskane, głównie Niemców ale i także inne społeczności i narody.

Dawne wzgórze kościelne porastają obecnie 50-letnie dęby. A czas i działalność człowieka nie pozostawiły śladu po dawniejszych budowlach. Zwróć uwagę na stojącą obok kościoła zbudowaną z drewna dzwonnice.

Dzisiejszy kościół powstał w połowie XIX wieku. Panował wtedy styl neoromański i budowle zbudowano w właśnie w takim stylu. I tym razem także historia budowy kościoła kryje w sobie wiele legend i podań.

Tym razem wszystkie legendy mają wspólnego bohatera. Jest nim diabeł. Osią tych podań jest kamienna wyspa na Jeziorze Gardno, z której wykorzystano kamienie do budowy kościoła.

Gardna Wielka

Legenda podaje, że pastor z Gardny Wielkiej, który miał odprawić w Rowach poranne nabożeństwo, zawarł pakt z diabłem.

Diabeł w ciągu jednej nocy miał wybudować groble przez jezioro, aby pastor miał krótszą drogę do Rowów. Pastor zląkł się jednak przyrzeczenie złożonego diabłu.

Podzielił się swoimi obawami z żoną. Kobieta postanowiła oszukać diabła. Obudziła koguta, który zaczął piać ogłaszając koniec nocy. Ta sztuczka zmyliła diabła. Sądząc, że przegrał porzucił pracę zostawiając wyspę pełną kamieni.

Inni opowiadają, że kamienna wyspa do niedokończona budowa kościoła. Pewien okoliczny gospodarz zawarł z diabłem pakt. Odda mu swoją duszę jeżeli w ciągu nocy powstanie na środku jeziora kościół.

Diabeł ochoczo zabrał się do działa i gdy już kończył pracę usłyszał pianie koguta. To gospodarz obudził koguta, który nieświadomy pory obwieścił swoim pianiem nadejście dnia. Wściekły diabeł zburzył to co zbudował i porzucił wszystko na brzegu jeziora.

Pozostałe kamienie i inny budulec wykorzystano do budowy kościoła w Rowach. Przypomina o tym jeden z kamieni wbudowany w mury świątyni, który znajduje się na wejściem i od czasu do czasu wygląda jakby się krwawił.

A diabłu ogarek

Najciekawszą historię budowy kościoła podają sami mieszkańcy Rowów. Rybak postanowił wybudować gospodę. A że nie miał pomocników ani nie był dość zamożny wezwał na pomoc diabła, dla którego budowa gospody jako siedliska rozpasania i rozpusty wydawała się idealnym rozwiązaniem.

Diabłu przypadło znoszenie kamieni z okalających osadę pól. Jako, że Rowy leżą obok jeziora diabeł musiał czasami przenosić kamienie przez nie. Dźwigał kolejny ładunek kamieni gdy usłyszał szept. Szept zdradził mu, że gospodarz go oszukał i nie buduje wcale gospody a kościół.

Rozwścieczony diabeł jak stał tak porzucił kamienie. A był to właśnie środek jeziora. Tak powstała kamienna wyspa na jeziorze Gardno. Dodatkowo belzebub postanowił ukarać gospodarza paląc to co razem wybudowali. Ślady po ogniu piekielnym są widoczne na czarnym kamieniu wbudowanym w południowej części kościoła.